Dość popularny na Zachodzie trik polega na przebiciu kapsułki z kwasem omega-3 i wlaniu zawartości do styropianowego kubka. Kubek się rozpuszcza, a autor z triumfalną miną obwieszcza, że tu nie było kwasu omega-3, tylko jakiś rozcieńczalnik. Jest to sztuczka wykorzystująca naturalną właściwość estrów etylowych kwasów omega-3, jaką jest niepolarność – związki polarne, jak woda czy alkohol, styropianu nie rozpuszczają, natomiast związki niepolarne mogą jak najbardziej mieć taką właściwość. Zasada mówi, że „podobne rozpuszcza się w podobnym”.
Kwasy omega-3 dostępne na rynku dzielą się na dwa zasadnicze rodzaje. Są to estry etylowe lub estry triglicerydowe. Różnią się m.in. polarnością – na tyle, że te drugie nie rozpuszczają styropianu. Nie oznacza to ani tego, że jedne są lepsze od drugich, ani tego, że któreś z nich są bezpieczniejsze. W organizmie ludzkim nie występuje styropian, więc przyjmowanie estrów etylowych kwasów omega-3 nie grozi nam rozpuszczeniem czegokolwiek.
Obie formy kwasów omega-3 nieznacznie różnią się pod względem szybkości wchłaniania, czy jednak różnica ta ma jakiekolwiek znaczenie dla ich działania, jest wątpliwe. Obie formy są OK!
Jeśli jeszcze ktoś ma wątpliwości, to warto sobie uświadomić, że jedno z najważniejszych badań, które zwróciło uwagę na konieczność suplementacji kwasów omega-3 dla ochrony (przed śmiercią, zawałem i udarem) osób, które przeszły zawał serca, czyli GISSI-Prevenzione Trial, sprawdzało wpływ właśnie kwasów omega-3 w postaci estrów etylowych – czyli tych rozpuszczających styropian [1].
Piśmiennictwo
- GISSI-Prevenzione. Dietary supplementation with n-3 polyunsaturated fatty acids and vitamin E after myocardial infarction. Lancet 354:447-55, 1999.