Czy można coś zrobić z wrodzonym czynnikiem usposabiającym nas do zawałów, tzw. nowym czynnikiem ryzyka, gorszym niż nawet homocysteina, czyli lipoproteiną(a)? Nie jest łatwo, ale kilka nautraceutyków może wspomóc leczenie.
Lipoproteina(a) to szczególna postać „złego cholesterolu” – jest to cząstka LDL z przyłączonym białkiem zwanym apolipoproteiną(a). U około 20% ludzi stężenie lipoproteiny(a) jest podwyższone, co wiąże się ze zwiększonym ryzykiem chorób układu krążenia. Podejrzewa się, że pojawienie się lipoproteiny(a) w przebiegu ewolucji było korzystne – z uwagi na podobieństwo do plazminogenu hamuje fibrynolizę (naturalny proces rozpuszczania skrzepniętej krwi), przez co ułatwiało przeżycie w sytuacji masywnej utraty krwi. Dziś jednak wraz z postępem medycyny ujawnia się druga strona medalu – w starszym wieku to promowanie zakrzepicy promuje zawały i udary. Jest też wbudowywana w blaszki miażdżycowe – skutki są oczywiste. Badania wskazują, że lipoproteiny(a) nie powinno się lekceważyć – u osób z jej dużymi stężeniami ryzyko powikłań jest o zwiększone o kilkadziesiąt procent. Co gorsza, o ile dieta i styl życia wpływają na pozostałe frakcje cholesterolu (LDL, HDL, triglicerydy), lipoproteina(a) jest na działania prozdrowotne wyjątkowo oporna i u osób z jej nadmiernym stężeniem trzeba stosować kombinacje silnych leków przeciwcholesterolowych w celu zapobiegania powikłaniom sercowo-naczyniowym.
W Polsce, w przeciwieństwie niektórych innych europejskich krajów, nie stosuje się rutynowego sprawdzania poziomu liproteiny(a), wykorzystuje się je głównie u osób, w rodzinie których występowały przedwczesna choroba wieńcowa i inne powikłania krążeniowe lub które są obciążone rodzinną hipercholesterolemią.
Nutraceutykiem, który oferuje pomoc w zwalczaniu nadmiaru lipoproteiny(a), mogą być, zgodnie z wynikami niedawnej metaanalizy badań klinicznych, fitosterole roślinne. Były stosowane w ramach suplementacji w różnych dawkach, od 500 mg do 4 g dziennie, przez różny czas (od miesiąca do czterech), i okazały się w niewielkim, acz istotnie statystycznie stopniu obniżać stężenie lipoproteiny(a) oraz wolnych kwasów tłuszczowych w surowicy (również niekorzystnych metabolicznie, zwłaszcza u chorych na cukrzycę). Fitosterole obniżają stężenie cholesterolu – także frakcji LDL, utrudniając jego wchłanianie (również zwrotne!) w przewodzie pokarmowym oraz wpływając na metabolizm wątrobowy, mogą być więc proponowane osobom, które nie mogą lub nie chcą przyjmować leków przeciwcholesterolowych (np. z powodu ich działań ubocznych). Współdziałają przy tym z takimi nutraceutykami, jak resweratrol, koenzym Q10, siemię lniane, miłorząb japoński czy kurkumina.
Oczywiście, pozostaje pytanie, w jakim stopniu taka suplementacja przełoży się na związane z lipoproteiną(a) ryzyko zawału czy zgonu w przebiegu chorób układu krążenia – nawet specjaliści powątpiewają, czy to sam jedyny cholesterol stoi za miażdżycą i czy leki w rodzaju statyn na pewno działają za jego pośrednictwem (nad wyraz często mówi się o ich działaniu plejotropowym, czyli nieznanym mechanizmie – być może przeciwzapalnym, w którym mają zapobiegać powikłaniom miażdżycy). O lipoproteinie(a) wiadomo znacznie mniej, a badań nad długofalowymi skutkami suplementacji fitosteroli póki co nie przeprowadzono. Na pewno nie należy lekceważyć stężenia lipoproteiny(a) i nie unikać kontaktu z lekarzem (ani leczenia). Jeśli zaś ktoś szuka nutraceutyków do wsparcia takiego leczenia, może rozważyć informacje podane w omawianej pracy. I raczej nie będzie to jeden, samotny nutraceutyk, bo na lipoproteinę(a) nie ma „magicznej pigułki” – efekty są małe nawet w przypadku silnych leków i najczęściej trzeba wykorzystywać terapię skojarzoną.
Na podstawie
Nutr Metab Cardiovasc Dis. 2019 Nov;29(11):1168-1175. Impact of phytosterol supplementation on plasma lipoprotein(a) and free fatty acid (FFA) concentrations: A systematic review and meta-analysis of randomized controlled trials. Fatahi S, Kord-Varkaneh H, Talaei S, Mardali F, Rahmani J, Ghaedi E, Tan SC, Shidfar F.