Grupa naukowców z Australii, której niedawno nie udało się udowodnić korzystnego działania nutraceutyków w depresji, zmieniła zdanie po ponownej, dokładnej analizie wyników. Sytuacja ta jest doskonałym przykładem, jak niedoskonałe są interpretacje badań naukowych i z jakimi problemami przychodzi się mierzyć badaczom. 

Ostatnie lata w psychiatrii to m.in. poszukiwanie biomarkerów depresji. Czyli sprawdzanie, czy można coś oznaczyć, jakiś parametr we krwi, moczu lub w badaniu obrazowym, którego wartość korelowałaby z ryzykiem nawrotu choroby, jej ciężkością lub pozwalałaby przewidywać ustępowanie objawów. Poszukiwania te doprowadziły do zupełnie nowego spojrzenia na depresję – wiemy dziś, że w jej rozwoju uczestniczą mechanizmy zapalne, stres oksydacyjny, ale też jakąś rolę mogą pełnić niedobory żywieniowe.

Autorzy postanowili przetestować hipotezę, że uzupełnienie diety o specyficzne nutraceutyki poprawi skuteczność standardowego leczenia. Zastosowali kombinację kwasów omega-3, S-adenozylometioniny, kwasu folinowego, 5-hydroksytryptofanu (prekursor serotoniny, neuroprzekaźnika, na którego niedoborze w synapsach opiera się  teoria leczenia depresji). Takie wspomaganie leczenia wykorzystujące precyzyjne cele na miałoby poprawiać jego efekty, niestety, w badaniu placebo okazało się nawet skuteczniejsza niż interwencja, co postawiło wszystkich w kropce.

Autorzy nie porzucili jednak tematu i postanowili się weń wgłębić. Wyszli ze słusznego założenia, że proste porównanie, jakie przeprowadzili, może prowadzić na manowce. Różnie bowiem na nutraceutyki mogą reagować różne osoby – dla przykładu, nie jest niczym nielogicznym, że dana witamina może odmiennie zadziałać u osoby z jej niedoborem i u osoby, która takiego niedoboru nie ma. Dodatkowo, nie jest jedynym wyznacznikiem skuteczności leczenia fakt brania tabletek – jeszcze trzeba zadbać, aby lek się wchłaniał i osiągał odpowiednie stężenie, a to w przypadku nutraceutyków wcale nie jest oczywiste (np. kwasy omega-3 czy witaminę D powinno się przyjmować z posiłkiem zawierającym tłuszcz, a nie na czczo, inaczej mogą być problemy z biodostępnością).

Szczegółowa analiza potwierdziła te podejrzenia. Wykazano, że:

  • suplementacja kwasów omega-3 wiązała się z poprawą przebiegu depresji, o ile była skutecznie prowadzona, tzn. u osób, u których wzrosła zawartość EPA i DHA w erytrocytach. Wydaje się przy tym, że kluczową rolę w przeciwdziałaniu depresji gra kwas eikozapentaenowy;
  • nutraceutyki były skuteczniejsze u osób, które w momencie rozpoczynania badania miały największe stężenia kwasów omega-6 (w porównaniu z tymi, u których to stężenie było mniejsze). Może to być jakoś związane z metabolizmem kwasów tłuszczowych, bo były to jednocześnie osoby, u których najbardziej rosło stężenie kwasów omega-3 po suplementacji;
  • brak wyraźnego działania pozostałych składników bynajmniej nie oznacza ich nieskuteczności w depresji. Autorzy uświadomili sobie, że np. żywność w Australii jest powszechnie wzbogacana w witaminy z grupy B, przez co ich pacjenci najprawdopodobniej nie mieli ich niedoboru, więc ten mechanizm raczej nie uczestniczył w rozwoju depresji akurat w tej grupie (co nie znaczy, że nie zadziała w innej!).

Największy potencjał jeśli chodzi o żywienie w depresji wydaje się tkwić w suplementacji kwasów omega-3 i wyodrębnianiu pacjentów, którzy najlepiej zareagują na nutraceutyki.

Na podstawie

J Affect Disord. 2019 Feb 15;245:1007-1015. Nutraceuticals for major depressive disorder- more is not merrier: An 8-week double-blind, randomised, controlled trial. Sarris J, Byrne GJ, Stough C, Bousman C, Mischoulon D, Murphy J, Macdonald P, Adams L, Nazareth S, Oliver G, Cribb L, Savage K, Menon R, Chamoli S, Berk M, Ng CH.

Eur J Nutr. 2019 Sep 25. EPA and DHA as markers of nutraceutical treatment response in major depressive disorder. van der Burg KP, Cribb L, Firth J, Karmacoska D, Mischoulon D, Byrne GJ, Bousman C, Stough C, Murphy J, Oliver G, Berk M, Ng CH, Sarris J.