Mimo ogromnej popularności suplementów z kolagenem, dla dermatologów ten nutraceutyk pozostaje wciąż pewną zagadką, a to z powodu niedostatku badań klinicznych, które zobrazowałyby w pełni korzyści, które można uzyskać dzięki takiej suplementacji. Tę lukę w wiedzy postanowili wypełnić dermatolodzy z Uniwersytetu w Kalifornii (USA) i Uniwersytetu Medycznego w Kaohsiung (Tajwan), przybliżając dane kliniczne o kolagenie lekarzom na łamach czasopisma fachowego Journal of Drugs in Dermatology.
Kolagen jest specyficznym białkiem, przypominającym poskręcaną linę okrętową o włóknach połączonych wiązaniami krzyżowymi, przy czym kolagen ma nieco odmienną budowę w różnych tkankach i narządach (są więc różne typy kolagenu, inne dla np. chrząstki, a inne dla skóry). Na rynku występują one w różnych kombinacjach, różnego pochodzenia (z ryb, krów, świń) i w różnych formach (m.in. żelu, proszku, denaturowany lub rozbity enzymatycznie na peptydy, albo więcej – na poszczególne aminokwasy). Najpopularniejsze, dość ogólne rozróżnienie typów kolagenu jest następujące:
- skóra, ścięgna, kości – typ I i III, oraz V kolagenu;
- naczynia krwionośne, przewód pokarmowy – typ III kolagenu;
- chrząstka – typ II kolagenu.
W skórze kolagen jest dosłownie wszędobylski, to kolagen tworzy całe rusztowanie dla komórek, i niedostatki kolagenu (wynikające m.in. ze starzenia się i zmniejszenia wydajności komórek tkanki łącznej syntetyzujących to białko) wiążą się z pojawianiem się zmarszczek, wysuszaniem się skóry i oznakami jej starzenia. Stąd zainteresowania suplementacją wśród kobiet, ale również osób z chorobami skóry.
Uzasadnieniem dla idei wykorzystywania naturalnego kolagenu w suplementacji jest jego specyficzny skład. Kolagen zawiera bowiem połączone w łańcuch aminokwasy, wśród których dość dużo jest glicyny, hydroksyproliny, proliny, alaniny, kwasu glutaminowego i argininy, z których co najmniej część trudno dostarczyć w dużej ilości z codziennym źródłem białka, nawet serwatkowego (nie mówiąc o białkach roślinnych, np. w soi hydroksyprolina praktycznie nie występuje).
Otwartym pytaniem jest, czy jeśli kolagen będzie suplementowany w postaci dipeptydów, tripeptydów czy pojedynczych aminokwasów, to czy jego wyjściowy typ ma jakiekolwiek znaczenie. Organizm raczej nie będzie wiedział, z jakiego kolagenu wzięła się prolina, glicyna czy alanina, którą właśnie wchłonął, więc jeśli ją wykorzysta, to do budowy tego kolagenu, na który jest zapotrzebowanie. W teorii można by mówić oczywiście, że idealny skład ma ten kolagen, który chcemy dostarczyć, a więc dla poprawy stanu skóry najlepszy byłby kolagen typu I i III, ale w praktyce to niekoniecznie tak musi zadziałać i wcale nie jest powiedziane, że peptydy kolagenu I nie zostaną wykorzystane do budowy kolagenu w chrząstce (typu II) – i vice versa.
Póki co zostawmy te rozważania i wróćmy do sedna, czyli tego, co wiemy z badań klinicznych. Otóż autorzy znaleźli 11 takich badań, z udziałem łącznie przeszło 800 osób. Wykorzystywano w nich hydrolizowany kolagen, peptydy i tripeptydy kolagenowe, w dawce od 2,5 do 10 g dziennie, przez 8 do 24 tygodni (pół roku!). Doustna suplementacja kolagenu okazała się w nich skuteczna:
- w przyspieszaniu leczenia ran;
- w zapobieganiu starzeniu się skóry;
- w poprawie elastyczności skóry;
- w poprawie nawilżenia skóry.
Odnotowano, że suplementacja kolagenu powoduje wzrost jego gęstości w skórze – co można tłumaczyć tak, że osoby te w codziennej diecie nie dostarczały optymalnych ilości specyficznych aminokwasów potrzebnych do budowy kolagenu, a suplementacja je zapewniła. Pamiętajmy jeszcze, że do syntezy kolagenu potrzebna jest witamina C, te dwa nutraceutyki tworzą naturalną parę niczym słońce i witamina D.
Na podstawie
J Drugs Dermatol. 2019 Jan 1;18(1):9-16. Oral Collagen Supplementation: A Systematic Review of Dermatological Applications. Choi FD, Sung CT, Juhasz ML, Mesinkovsk NA.