Choroba zakaźna – nowa, groźna i tajemnicza – jaką wielu wydaje się COVID-19, rodzi najróżniejsze hipotezy, także wśród naukowców. Ostatnio mamy wysyp prac analizujących związki między koronawirusem a witaminą D. To oczywiście tylko jedna z teorii usiłujących tłumaczyć pokaźne różnice w śmiertelności w różnych krajach na świecie. Przyjrzyjmy się kilku z tych prac.
Autorzy skupieni wokół organizacji non-profit GrassRootsHealth (zajmującej się szerzeniem wiedzy o dobrodziejstwach witaminy D) argumentują [1], że:
- witamina D jest ważną substancją wykorzystywaną przez komórki układu odpornościowego;
- pewne badania (choć nie wszystkie) wskazują, że suplementacja witaminy D chroni przed „podobną” do COVID-19 chorobą, jaką jest grypa;
- do wybuchu pandemii doszło w zimie, kiedy ludzie na półkuli północnej mają najniższe stężenia witaminy D;
- ludzie starsi i schorowani, najbardziej zagrożeni, mają też zwykle spore niedobory witaminy D;
- w celu redukcji ryzyka infekcji zalecają pobrać witaminę D w dawce 10 tys. jednostek przez kilka tygodni, aż do uzyskania stężenia we krwi 40 ng/ml, a potem kontynuować w dawce 5 tys. j. dziennie;
- w leczeniu zakażenia koronarowirusem mogą być przydatne większe dawki, choć nie wiemy, jakie (brak badań).
Naukowcy z Brazylii z kolei usiłują wytłumaczyć [2], skąd szczególnie ciężki przebieg choroby u osób z chorobami przewlekłymi – jako potencjalnego winnego wskazują leki na nadciśnienie, które zwiększają liczbę receptorów dla wirusa na komórkach płuc, natomiast podejrzewają, że witamina D mogłaby być korzystna z uwagi na działanie na układ immunologiczny (do śmierci chorych na COVID-19 przyczynia się wydatnie niekontrolowane uwalnianie cytokin prozapalnych, tzw. burza cytokinowa); witamina D może ponadto wspomagać metabolizm i czynność naczyń krwionośnych.
Podobnego zdania są naukowcy z Uniwersytetu w Liverpoolu (Wielka Brytania) i Trinity College Dublin (Irlandia) [3], którzy przeszukali dostępne dane o stężeniu witaminy D u starszych osób w Europie i zwrócili uwagę, że – zupełnie nieoczekiwanie – w krajach dobrze nasłonecznionych (jak Hiszpania, Włochy) starsi ludzie mają niższe stężenia witaminy D niż na północy Europy (Szwecja, Norwegia). Ich zdaniem niedobór witaminy D może tłumaczyć tendencję układu odpornościowego do nadmiernie wygórowanych reakcji, czyli właśnie burzy cytokinowej, i jej powikłań w postaci np. ostrego i zagrażającego życiu uszkodzenia płuc. Także prof. Paul Marik (tak tak – ten od witaminy C w sepsie) podejrzewa udział mechanizmów zależnych od witaminy D w rozwoju powikłań COVID [5].
Jak się wydaje, teorię o zwiększonej podatności osób z niedoborem witaminy D na zakażenia koronawirusem potwierdza analiza przeprowadzona w Szwajcarii: dane uzyskane u blisko 200 osób wskazują, że ci, u których stwierdzano koronawirusa, mieli (mediana) ponaddwukrotnie niższe stężenia witaminy D niż wolni od zakażenia [4].
Warto mieć na uwadze, że hipoteza o witaminie D, jakkolwiek może się wydawać atrakcyjna, jest tylko jedną z wielu prób wytłumaczenia nieoczekiwanych zjawisk związanych z przebiegiem zakażenia koronawirusem. Do innych należą m.in.:
- niedobór G6PD jako przyczyna ciężkiego przebiegu COVID (osoby z niedoborem tego enzymu są szczególnie często spotykane wśród czarnoskórych i mieszkańców basenu Morza Śródziemnego, ponieważ niedobór ten wiąże się z łagodniejszymi skutkami zarażenia zarodźcem malarii – ewolucja faworyzowała tę mutację; zwolennikiem tej teorii jest dr Wolfgang Wodarg, niemiecki pulmonolog i epidemiolog, przeciwnik zamrażania gospodarki i krytyk nadmiernie rozdmuchanych obaw przed koronawirusem);
- dawne szczepienie BCG jako interwencja, która trwale zmienia funkcjonowanie układu odpornościowego i być może przypadkiem zwiększa odporność na koronawirusa;
- dramatyczne różnice w sposobie zbierania danych o zakażeniach między poszczegolnymi krajami, a także podatność testów genetycznych (PCR) na zanieczyszczenia i zarzuty o błędy w ich przeprowadzaniu czy nawet przy podjęciu decyzji o ich wykorzystywaniu (także podnoszone przez dr. Wodarga);
- różnice w wilgotności powietrza w zależności od szerokości geograficznej mogące tłumaczyć różnice w zakaźności nCoV;
- teorie określane jako spiskowe (nienaukowe, co jednak, przynajmniej na gruncie logiki, jeszcze nie dowodzi ich nieprawdziwości) mówiące, że COVID nie istnieje albo że jest przykrywką dla działań Chin/rządu światowego/Billa Gatesa mających na celu przejęcie majątku narodowego/likwidację przemysłu/szybkie wzbogacenie się oligarchów/wprowadzenie sieci 5G/ograniczenie wolności społeczeństwa/depopulację świata.
Trudno się w tym połapać, trudno opowiedzieć się za wszystkimi tymi wytłumaczeniami, bo część się wzajemnie wyklucza. Pomocą są w takich sytuacjach badania kliniczne, jednak na razie nie mamy randomizowanych badań klinicznych, które wskazałyby na znaczenie suplementacji witaminy D dla przebiegu COVID, ani na to, jaka dawka byłaby odpowiednia. Mamy tylko dane z wcześniejszych prac sugerujące znaczenie diety (w tym: witaminy C, D, cynku i in.) dla odporności przeciwzakaźnej. I na ich podstawie można faktycznie snuć hipotezy – pamiętając, że to wciąż tylko hipotezy; historia medycyny jest pełna teorii, które wydawały się „pewniakami” (np. leczenie ran postrzałowych wrzącym olejem). W Polsce i Szwajcarii niedobory witaminy D są powszechne, a mimo to śmiertelność w COVID wynosi ok. 5%, czyli jest o prawie dwie trzecie mniejsza niż we Włoszech (inna sprawa, czy dane o zakaźności w różnych krajach w ogóle nadają się do porównywania i na ile są wiarygone). Najnowsze dane (z wczoraj: 18 maja 2020 r.) nie wspierają jakiegoś szczególnie uprzywilejowanego przebiegu COVID w Szwecji (śmiertelność 12 proc., prawie jak we Włoszech), ani w Finlandii (4,4%, podobnie jak w Niemczech), choć faktycznie dość niska jest śmiertelność w Norwegii (2,8%). Jak łatwo popaść w pułapkę zbytniej wiary w oficjalne dane, ilustruje przykład Korei Płn, mającej najniższą na świecie śmiertelność (tam oficjalnie w ogóle nie ma zachorowań na koronawirusa).
Aktualizacja: nawet pochodzenie koronawirusa jest kontrowersyjne. Pod koniec kwietnia amerykański Newsweek doniósł, że amerykańska instytucja rządowa National Institute of Allergy and Infectious Diseases finansowała program chińskiego laboratorium w Wuhan testujący zdolność nietoperzych koronawirusów do przełamania bariery gatunkowej.
Tak czy inaczej, jeśli wywody naukowców próbujących powiązać witaminę D z COVID przekonają kogoś do regularnej suplementacji witaminy D, to tylko dobrze, bo jest to wskazana i bardzo potrzebna interwencja w naszej szerokości geograficznej, zwłaszcza w okresie jesienno-zimowym. A wiemy, że Polacy wciąż bagatelizują rolę tej witaminy, mimo licznych artykułów w prasie, internecie i audycji w radio i TV.
Na podstawie
- Nutrients. 2020 Apr 2;12(4). Evidence that Vitamin D Supplementation Could Reduce Risk of Influenza and COVID-19 Infections and Deaths. Grant WB, Lahore H, McDonnell SL, Baggerly CA, French CB, Aliano JL, Bhattoa HP.
- Diabetes Metab Syndr. 2020 May 12;14(4):597-600. Mechanism of inflammatory response in associated comorbidities in COVID-19. de Lucena TMC, da Silva Santos AF, de Lima BR, de Albuquerque Borborema ME, de Azevêdo Silva J.
- Ir Med J 113;5:81 Vitamin D and Inflammation: Potential Implications of Severity of COVID-19. Laird E et al.
- Nutrients. 2020 May 9;12(5). 25-Hydroxyvitamin D Concentrations Are Lower in Patients with Positive PCR for SARS-CoV-2. D’Avolio A, Avataneo V, Manca A, Cusato J, De Nicolò A, Lucchini R, Keller F, Cantù M.
- Med Drug Discov. 2020 Apr 29:100041. Does vitamin D status impact mortality from SARS-CoV-2 infection? Marik PE, Kory P, Varon J