Przez świat naukowy przetacza się może jeszcze nie huragan, ale przynajmniej coś w rodzaju burzy tropikalnej. Naukowiec wysokiej klasy, z uznanego amerykańskiego uniwersytetu przeprowadził rygorystyczne badanie kliniczne, w którym wykazał związek między podawaniem swoistego „koktajlu” z witaminy C, witaminy B1 i hydrokortyzonu a zmniejszoną śmiertelnością w sepsie. Poznajmy pracę prof. Paula Marika i jego współpracowników.
Nikt poważny nie waży się nazwać prof. Marika szarlatanem. Ma opublikowanych grubo ponad 300 prac badawczych w poważnych czasopismach naukowych, 50 rozdziałów w podręcznikach intensywnej opieki medycznej, jest ordynatorem Oddziału Intensywnej Terapii i Chorób Płuc w Eastern Virginia Medical School w Norfolk (USA). I autorem pracy, która zatrząsła podwalinami naukowymi sepsy, intensywnej opieki, chorób zakaźnych i w ogóle medycyny.
Najpierw omówmy w wielkim skrócie i uproszczeniu podstawy sepsy. Sepsa to stan, w którym mikroby przełamują ostatni mur obronny organizmu i przedostają się do krwi, a walka przenosi się niejako na dziedziniec. Bakterie już nie atakują murów, tylko z krwią płyną do każdego narządu (w tym mózgu, nerek, wątroby, jelit, płuc, serca) i układ odpornościowy atakuje je w miejscach, które nie są do tego ani gotowe, ani przystosowane. Nazywa się to uogólnioną reakcją zapalną i możemy go sobie wyobrazić jak pożar wywołany przez obrońców zamku w każdej komnacie, wieży, szopie czy warsztacie. Owszem, giną atakujący, ale kosztem zniszczenia bronionej fortecy. I tak w sepsie dochodzi w pewnym momencie do tak wielkiego uszkodzenia poszczególnych narządów, że nie są w stanie pełnić swojej roli, a bez tego organizm, będący przecież całością, nie przeżyje.
Leczenie sepsy polega na wspomaganiu organizmu na wielu polach: dostarczeniu substancji wybijających bakterie (czyli antybiotyków), hamowaniu tej szkodliwej, przesadzonej reakcji zapalnej (np. za pomocą steroidów) oraz wspomaganiu – czasami wysoce desperackim – czynności niedomagających narządów. Nieraz okazuje się, że zniszczenia są tak wielkie, że współczesna medycyna nie jest w stanie uratować pacjenta w sepsie. W krajach rozwijających się nie jest w stanie uratować nawet 60 proc. chorych. I tu wkroczył prof. Paul Marik.
Profesor wraz z zespołem podawał chorym na sepsę witaminę C dożylnie, hydrokortyzon oraz tiaminę (witaminę B1). Oprócz tego stosowano standardowe, intensywne leczenie, takie jak zwykle jest stosowane u chorych na sepsę w tym konkretnym oddziale. Protokół ten stosowano na oddziale prof. Marika przez 7 miesięcy. Wyniki porównano z tzw. historyczną grupą kontrolną, czyli pacjentami leczonymi w okresie 7 miesięcy przed rozpoczęciem eksperymentu. Analizowano przed wszystkim to, czy pacjent przeżył, czy nie.
Ku zdziwieniu świata naukowego z grupy leczonej witaminą C, hydrokortyzonem oraz tiaminą zmarło 8,5% osób, podczas gdy w grupie kontrolnej 40,4% (prawie pięciokrotna różnica!) Dalsza analiza statystyczna wskazała, że „koktajl Marika” zmniejszył ryzyko mniej więcej ośmiokrotnie! Rzadziej dochodziło do niewydolności wielonarządowej, w tym ostrego uszkodzenia nerek, i w tym między innymi autorzy upatrują szczególnej skuteczności witamin.
Praca ta rozpoczęła gorącą dyskusję naukowców. Od zarzucających Marikowi błędy interpretacyjne, braki etyki aż po… prośby o udostępnienie zasad protokołu w celu zastosowania go w innych szpitalach.
(kliknij obrazek, aby obejrzeć wykład prof. Marika w języku angielskim)
Jak piszą sami autorzy, aby potwierdzić ich obserwacje, konieczne są dalsze badania. Z pewnością świat – nie tylko naukowy – czeka na nie z wielką nadzieją i niecierpliwością.
Protokół dawkowania witaminy C, hydrokortyzonu i tiaminy w sepsie jest dostępny na stronie Eastern Virginia School of Medicine.
Andrzej Balcerzak
Źródło
Chest 2017 Jun;151(6):1229-1238. Hydrocortisone, Vitamin C, and Thiamine for the Treatment of Severe Sepsis and Septic Shock: A Retrospective Before-After Study. Marik PE, Khangoora V, Rivera R, Hooper MH, Catravas J.
Odkryj więcej z integmed.pl
Zapisz się, aby otrzymywać najnowsze wpisy na swój adres e-mail.


